Konfederacja Brauna dołączy do prawicowego sojuszu? "Logiczny pomysł"
Lidia Lemaniak, DoRzeczy.pl: Zgodnie z nowym sondażem CBOS Konfederacja Korony Polskiej może liczyć na 9,4 proc. poparcia. Biorąc pod uwagę wynik bez „trudno powiedzieć” i odmów to aż 9,9 proc. Spodziewaliście się aż tak wysokiego wyniku?
Roman Fritz, poseł Konfederacji Korony Polskiej: Podejrzewałem i spodziewałem się tego już dość dawno, ponieważ wszystkie sondaże – czy to w wyborach prezydenckich, w których startował Grzegorz Braun, nasz prezes, czy w jakichkolwiek innych możliwych konstelacjach – notowania naszych przedstawicieli dołowały i nie były takie, jak na to zasługiwaliśmy. Oficjalne sondaże dawały nam poparcie na poziomie 6-7 proc. w ostatnich tygodniach. Trendy pokazywały, że w zasadzie Konfederacja Korony Polskiej ma pewność przekroczenia 5-proc. progu wyborczego i pewne miejsce na poziomie klubu parlamentarnego w przyszłym Sejmie.
Niedawno pokazał się opracowany schemat przez pana Marcina Palade, który poprawiał wszystkie sondażowe trendy z uwzględnieniem błędów, jakie sondaże pokazywały Grzegorzowi Braunowi w kampanii prezydenckiej. W jego wynikach pokazało się 8,7 proc. poparcia dla Konfederacji Korony Polskiej. Kiedy pokazałem te wyniki na platformie X, to pojawiły się kąśliwe uwagi, że co ja opowiadam, ale pojawili się też komentatorzy, którzy mówili, że gdziekolwiek jadą np. pociągiem i rozmawiają na tematy polityczne z ludźmi, to wszyscy mówią, że głosują na Grzegorza Brauna.
Jak Pan sądzi, dlaczego ludzie chcą głosować na Waszą partię?
Polacy mówią, że wzbudzamy ich zaufanie i gdyby nas nie było, to nie mieliby w ogóle na kogo głosować. To jest też nasza odpowiedzialność, dlatego że, jak mówi klasyk, zaufanie można bardzo łatwo stracić, ale bardzo trudno odzyskać. System będzie się jednak przed nami bronić i będzie nas atakować. Spodziewam się paszkwili w lewicowych mediach, które już się pokazują. Media głównego nurtu, co też jest ważne, w ogóle nie zapraszają posłów, chociaż mamy koło poselskie, do swoich debat i programów publicystycznych z udziałem polityków. Mogę wymienić chociażby pięć telewizji: TVP, TVN, Polsat, Republika, TV Trwam. Żadna z tych stacji nie zaprasza przedstawicieli Konfederacji Korony Polskiej na jakiekolwiek rozmowy, żeby się mogli wypowiedzieć publicznie. To jest obstrukcja i ludzie to widzą. Widzą też, że my działamy i szarpiemy się na ich rzecz. Mówimy o polexicie, o zagrożeniach płynących z Brukseli, z Berlina, z Unii Europejskiej, a pomimo to ich głos pozostaje niesłyszany, ponieważ ich przedstawiciele, czyli my – Konfederacja Korony Polskiej – są nieobecne w mediach. Na szczęście mamy internet i bezpośrednie spotkania z ludźmi, które są bardzo intensywne. Tylko Konfederacja Korony Polskiej opowiada się za pokojem, a ludzie chcą pokoju.
Konfederacja ma w sondażu CBOS 10,9 proc., bez odmów jest to 12,4 proc. Nie myśleliście, żeby pogodzić się z Waszymi byłymi kolegami? Konfederacja Korony Polskiej i Konfederacja miałyby łącznie więcej niż 20 proc. poparcia.
W tym całym jest ambaras, żeby dwoje chciało naraz. Rozwód z naszymi starymi druhami partyjnymi nastąpił w marcu na kongresie partii, która nazywa się Konfederacja Wolność i Niepodległość. Tam nas wszystkich pousuwano. My się oczywiście nie obrażamy na rzeczywistość, tylko informujemy o tych faktach. Warto byłoby się zastanowić, ale myślę, że i nasi wyborcy tego nie chcą, i wyborcy Konfederacji tego nie chcą. Na ten moment startujemy osobno. Jeżeli te trendy by się dalej utrzymywały, czyli Konfederacji panów Bosaka i Mentzena będzie spadać, a nam będzie dalej rosnąć, to być może wyprzedzimy naszych kolegów, pytanie – kiedy? Mamy ogromny potencjał i wspaniałych działaczy. Przyszły Sejm z udziałem licznej grupy posłów Konfederacji Korony Polskiej to będzie kompletnie inna jakość. Ja już się cieszę.
Media ostatnio dużo informowały o ewentualnym pakcie senackim PiS i Konfederacji na następne wybory parlamentarne. Czy Konfederacja Korony Polskiej byłaby zainteresowana dołączeniem do takiego paktu, gdyby powstał?
Konfederacja Korony Polskiej nie zastrzega, że nie. Zawsze – w jakichkolwiek nawet rozmowach takich kuluarowych, które często są w Sejmie przecież prowadzone – ten temat istnieje. Natomiast nie ma żadnych konkretów, które by przyszły z samej góry. Dla nas niestety głównym rozgrywającym jest była partia rządząca – Prawo i Sprawiedliwość – która ma największe poparcie, sięgające niemal 30 proc., co oznacza, że to oni mają najwięcej do powiedzenia. My, jako mniejszościowy udziałowiec, nie będziemy w tym momencie zbyt napastliwi i grzecznie czekamy. Jeżeli do tego paktu senackiego nie dojdzie z udziałem Konfederacji Korony Polskiej, to oczywiście wystawimy swoich własnych kandydatów do Senatu. Natomiast byłaby to chyba woda na młyn całej lewicy, która pakt lewicowy senacki pewnie by w takiej sytuacji utrzymała. Niestety, to jest skutek jednomandatowych okręgów wyborczych. Nie można w zasadzie wejść do Senatu mając nawet głośne nazwisko, ale nie będąc popieranym przez żadne z głównych ugrupowań. Stąd uważam pomysł paktu senackiego na prawej stronie za logiczny, ale czekamy na propozycje.